🐈‍⬛ Napiwek Na Bliskim Wschodzie

Jak długo wojska amerykańskie są na Bliskim Wschodzie? gru 19, 2022. Obecność wojskowa USA na Bliskim Wschodzie Według Instytutu Watsona na Uniwersytecie Browna, od 2001 roku w Afganistanie i Iraku służyło od 1,9 do trzech milionów członków amerykańskich służb, przy czym ponad połowa z nich była rozmieszczona więcej niż raz. Turcja jest częścią Bliskiego Wschodu, a Egipt leży częściowo na Bliskim Wschodzie, na półwyspie Synaj. wnbq +3. Poziom 57. 14 kwi, 2020. 0:19 :) Zupax +2 Stream Brak - Na Bliskim Wschodzie by Ostrobramsky on desktop and mobile. Play over 320 million tracks for free on SoundCloud. W odpowiedzi na rosnące napięcia 900 amerykańskich wojskowych zostało lub jest w trakcie przemieszczania z baz wojskowych w Stanach Zjednoczonych do różnych krajów na Bliskim Wschodzie. 26 11 września tego roku minął, wbrew obawom inwestorów, spokojnie. Główne światowe indeksy rynków akcji zareagowały na tę sytuację zwyżkami. Niestety, konflikt na TERRORYZM PALESTYŃSKI. 5 września 1972r. XX Igrzyska Olimpijskie w Monachium. W 1987r. w obozach uchodźców palestynskich. -w Strefie Gazy, -na Zachodnim Brzegu Jordanu. -we wschodniej Jerozolimie. doszło do wybuchu INTIFADY. masowego powstania przeciwko okupacji Palestyny przez Izrael. Neolit najwcześniej rozpoczął się na terenie dzisiejszego Izraela, Palestyny i Syrii ok. 9000 r.p.n.e.. Tysiąc lat później pojawił się na terenie dzisiejszego Iraku, południowej Turcji i zachodniego Iranu. To tam właśnie powstały pierwsze osady rolnicze i zapoczątkowano uprawę roślin. Epoka kończy się ok. 4000 r.p.n.e. 1. Dowiesz się, jak ONZ próbowała rozwiązać konflikt między Żydami i Palestyńczykami. 2. Poznasz relacje arabsko-żydowskie na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat. 5. Posłużę się pojęciami: Organizacja Wyzwolenia Palestyny (OWP), wojna sześciodniowa, mandat, syjonizm. Azja mapa polityczna. Konflikt na Bliskim Wschodzie - 12 Tłumaczenia w kontekście hasła "na taki napiwek" z polskiego na angielski od Reverso Context: Nie stać jej na taki napiwek. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate Rosnące napięcie na Bliskim Wschodzie odciąga uwagę świata od Ukrainy, wiąże siły wojskowe w regionie, rozszerza teatr wojny. Nieoficjalnie mówi się, że liderzy Hamasu byli w ostatnim Jaka jest historia Polaków na Bliskim Wschodzie i jak obecnie wyglądają stosunki naszego kraju z bliskowschodnimi państwami?O tym rozmawialiśmy z Redaktorem Translations in context of "Sprzedaż na Bliskim Wschodzie" in Polish-English from Reverso Context: Sprzedaż na Bliskim Wschodzie, hamowana przez niski popyt w Arabii Saudyjskiej, znów spowolniła. tDKWXF. Niedziela, 25 września 2005 (13:44) Wolną rękę dał izraelskiemu wojsku premier Ariel Szaron. Chodzi o powstrzymywanie ataków rakietowych, przeprowadzanych przez ekstremistów palestyńskich, a wymierzonych w cele izraelskie. W nocy na Zachodnim Brzegu Jordanu izraelska armia aresztowała około 200 domniemanych palestyńskich bojowników. Wśród zatrzymanych ma być przywódca Hamasu na tym terenie, szejk Hassan Jusef. Wcześniej informowano o serii ostrzałów, jakie przeprowadziło izraelskie lotnictwo. Pociski miały być wymierzone w cele należące do palestyńskich bojowników w Strefie Gazy. Świadkowie mówią, że zniszczony został dom jednego z przywódców Brygad Męczenników al-Aksy. Rannych zostało także dwóch palestyńskich cywilów. Ataki miały być odpowiedzią na wystrzelenie w ciągu ostatniej doby w kierunku Izraela około 40 palestyńskich pocisków. Hamas z kolei twierdzi, że było to spowodowane wybuchem furgonetki przed dwoma dniami. W eksplozji zginęło 15 Palestyńczyków. Hamas o wybuch oskarża Izrael. Izraelskie wojsko zaś zaprzecza związkom z piątkowymi wydarzeniami. Jednocześnie dowództwo armii izraelskiej zapowiedziało, że jeżeli palestyńskie ataki na terytorium Izraela będą się powtarzać, po raz pierwszy w Strefie Gazy wojsko użyje artylerii. Papież przyjął na audiencji prywatnej libańskiego kardynała Nasrallaha Pierre’a Sfeira. Sędziwy patriarcha Kościoła maronickiego ma już 90 lat. Jak sam nieraz mówił, dawno już zgłaszał Papieżowi gotowość złożenia rezygnacji z urzędu celem umożliwienia wyboru następcy, ale jak na razie nie była ona przyjęta. Maronici stanowią najliczniejszą wspólnotę chrześcijańską Libanu, a ich duchowy zwierzchnik ma znaczenie zarówno dla wszystkich tamtejszych wyznawców Chrystusa, jak i dla całego Libanu. O sytuacji w tym kraju i w ogóle na Bliskim Wschodzie Benedykt XVI rozmawiał też wczoraj z prezydentem Libanu Michelem Sleimanem. Obie libańskie osobistości przyjęte w dwóch kolejnych dniach na audiencjach prywatnych spotkały się z Papieżem w Watykanie już wcześniej. Okazją było poświęcenie w 23 lutego figury patrona Kościoła maronickiego. Monumentalna figura św. Marona została umieszczona w niszy bazyliki watykańskiej. Problematyka bliskowschodnia w ostatnich dniach często powraca na papieskich audiencjach. Poruszono ją także, gdy Ojciec Święty przyjął przedwczoraj prezydenta autonomicznego rządu kurdyjskiego w północnym Iraku. Masud Barzani udzielił 24 lutego informacji na ten temat podczas panelu zorganizowanego w Rzymie przez Instytut Relacji między Włochami a Krajami Afryki, Ameryki Łacińskiej oraz Bliskiego i Dalekiego Wschodu (IPALMO). Powiedział, że rozmawiał z Papieżem o sytuacji w Kurdystanie, Iraku i na całym Bliskim Wschodzie, ale przede wszystkim o chrześcijanach. Jak informuje Rząd Regionalny Kurdystanu, jego prezydent przedstawił wyzwania, przed jakimi stoją tam wyznawcy Chrystusa i swoje wysiłki celem ich ochrony przed doznawaną w Iraku przemocą. Przekazał dokumentację dotyczącą chrześcijan stale mieszkających w Kurdystanie i tych, którzy przenieśli się tam ostatnio, szukając bezpiecznego schronienia. Benedykt XVI wyraził mu wdzięczność za poparcie dla społeczności chrześcijańskiej i uznanie dla jego wysiłków na rzecz międzyreligijnego współistnienia w Iraku. Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć. Napiwki: dawać czy nie dawać? Jeśli tak, to komu i ile? Te pytania pojawiają się bardzo często podczas podróży zagranicznych. I choć temat pozornie jest dość błahy, w wielu miejscach jeden niewłaściwy ruch może się skończyć bardzo niezręczną sytuacją 🙂 Warto pamiętać, że zasady dawania napiwków na świecie bardzo się różnią. Czasem wręczenie drobnej sumy może być uznane nawet za obrazę! W innych przypadkach podobnie kończy się niepozostawienie „kilku groszy”. Sprawdź więc, co powinieneś wiedzieć o napiwkach w podróży i jakie są zasady gry! Dlaczego wręcza się napiwki? Czasami, gdy pojawia się temat napiwków, można usłyszeć głosy oburzenia. „Dlaczego mam dodatkowo dawać pieniądze, skoro zapłaciłem za usługę?!”. W tym podejściu czasami jest wiele racji. Warto jednak pamiętać, że nie zawsze. W wielu krajach świata np. kelnerzy otrzymują bardzo podstawową wypłatę, a napiwki, które otrzymają, są uznawane za część ich wynagrodzenia. Tak jest choćby w Stanach Zjednoczonych, gdzie kultura dawania napiwków jest bardzo rozwinięta. W założeniu mają one motywować pracownika do tego, aby zapewnił gościowi lokalu jak najlepszą obsługę. To jednak nie jedyny powód, dla którego wręcza się napiwki. Warto pamiętać o ich znaczeniu kulturowym i symbolicznym. W wielu krajach drobne sumy wręczane osobom, które Cię obsługują, są tradycją – tak działa na przykład arabski bakszysz. W innych będą po prostu mile widziane – jako wyraz Twojej wdzięczności za dobrą obsługę. Napiwek może być też formą wsparcia dla lokalnej społeczności. Pamiętaj, że suma, która dla Ciebie jest bardzo drobna, dla osoby z ubogiego kraju, w którym wartość pieniądza jest zupełnie inna, może być znaczącą pomocą w „dopięciu” miesięcznego domowego budżetu. Oczywiście napiwku nie należy mylić z jałmużną! Dlatego nie należy przesadzać z jego wysokością – to tylko i aż grzecznościowa opłata za obsługę. Ale uwaga! Są kraje, w których dawanie napiwków jest nie tylko niewymagane, ale może zostać uznane za obrazę. Czytaj dalej i zobacz, gdzie trzeba szczególnie uważać! Komu daje się napiwki? Kto może oczekiwać od Ciebie napiwków? To zależy od kraju. W regionach, gdzie dawanie napiwków jest silnie rozwinięte, liczba pracowników sektora usług, którym wypada dać napiwek, będzie dłuższa niż w państwach, gdzie ta tradycja nie jest szeroko rozwinięta. Najczęściej napiwki są wręczane: obsłudze kelnerskiej w restauracji, pracownikom hotelu, a przede wszystkim bagażowym oraz ekipie sprzątającej, barmanom. To jednak nie wszystko! Warto wiedzieć, że w wielu krajach są oczekiwane napiwki dla: kierowców taksówek i innych płatnych środków transportu, kierowców autokarów i busów podczas wycieczek objazdowych, lokalnych przewodników, wykonawców innych usług, np. fryzjerów czy kosmetyczek, przypadkowych przechodniów – napiwek może być oczekiwany np. za otwarcie drzwi, pokazanie drogi czy zrobienie zdjęcia. Trzeba się z tym liczyć na Bliskim Wschodzie. Za to w wielu krajach azjatyckich danie napiwku to prawdziwe faux pas! Czytaj więcej: Zaskakujące zwyczaje w Japonii, o których nie miałeś pojęcia Ile dać napiwku? Napiwek zazwyczaj jest drobną sumą, choć jego wysokość jest uzależniona ostatecznie od Twoich decyzji. Są takie kraje, w których obsługa jest automatycznie doliczana do rachunku – widzisz ją jako osobną pozycję na paragonie w restauracji. Wówczas najczęściej pobierany jest odpowiedni procent od podstawowej opłaty – z reguły nie więcej niż 10-15%. W innych państwach, podobnie jak w Polsce, bywa różnie. Wówczas wysokość napiwków jest uznaniowa i zazwyczaj oczekiwane jest także kilkanaście procent więcej. Jednak w niektórych krajach wystarczające jest zaokrąglenie kwoty do zapłaty do pełnych dziesiątek/setek/tysięcy (w zależności od waluty – w końcu np. 1000 indonezyjskich rupii to… 0,26 zł!). Reguły różnią się w zależności od tego, gdzie się wybierasz. A jeśli chcesz wiedzieć więcej, oto lista popularnych kierunków wraz z zasadami dawania napiwków. Napiwki w Europie Zacznijmy od najbliższych krajów, czyli od Europy. Tu w większości krajów możesz się spodziewać: automatycznego doliczenia opłaty za obsługę w restauracji do rachunku, choć pozostawienie dodatkowej kwoty kelnerowi będzie w wielu z nich mile widziane, braku automatycznego naliczania napiwków personelowi hotelowemu, acz – ponownie – drobna kwota dla obsługi będzie dobrze odebrana. W krajach Europy Zachodniej i Południowej nie wręcza się napiwków taksówkarzom czy kierowcom autokarów. A co z przewodnikami? Napiwki są oczekiwane, gdy uczestniczysz w darmowym oprowadzaniu po miejscowości turystycznej. Tak zwane „free tours” można spotkać w większości miast popularnych wśród podróżujących. Większość z nich jest bardzo ciekawych i pozwala w krótkim czasie zapoznać się z ciekawostkami o odwiedzanym miejscu. Opłata, którą wnosi się na zakończenie takiego eventu, jest dobrowolna. A oto kilka przykładowych zasad w europejskich krajach, o których warto pamiętać. Napiwki w Danii Pytania o napiwki w Danii pojawiają się coraz częściej, ponieważ popularne staje się np. odwiedzanie przepięknego Bornholmu. Warto pamiętać, że jest to kraj skandynawski, w którym pracownicy sektora usług są bardzo dobrze opłacani. Nie ma tutaj też bardzo rozwiniętej kultury wręczania napiwków. Dlatego w zdecydowanej większości przypadków napiwki w Danii nie będą oczekiwane. Można za to spodziewać się automatycznej opłaty za serwis doliczonej do rachunku. Jeśli jesteś bardzo zadowolony z obsługi w restauracji, możesz zaokrąglić płaconą sumę lub dodać 10% więcej, jednak nikt nie obrazi się, jeśli tego nie zrobisz 🙂 Czytaj więcej: Tania wyprawa na Bornholm – zwiedzaj na rowerze! Napiwki we Włoszech We Włoszech ostateczna wysokość Twojego rachunku może zależeć od tego, gdzie będziesz jeść i pić 😉 I nie chodzi wyłącznie o to, czy bierzesz jedzenie na wynos, czy zasiadasz do stolika. Innej opłaty możesz się spodziewać, gdy usiądziesz przy barze, a innej – przy stoliku. Taka zasada obowiązuje przede wszystkim w kawiarniach „z wyższej półki”. Szybko wypijając espresso czy cappuccino przy barze, zapłacisz o 1-2 euro mniej, niż gdy rozsiądziesz się wygodnie przy stoliku. Przy stolikach w większości trattorii, pizzerii i kawiarni automatycznie doliczane jest tzw. coperto, czyli opłata za nakrycie stolika. Mówi się, że jej naliczanie to pokłosie średniowiecznej tradycji – wówczas podróżujący przybywający do karczm zazwyczaj mieli swoje jedzenie i picie. Pobierano więc od nich opłatę za miejsce 🙂 Czytaj więcej: Co zobaczyć w Bergamo w 24 h? A co z dodatkowymi napiwkami? Włosi są w tej kwestii oszczędni. Albo nie dają ich w ogóle, albo płacą ok. 5-10% więcej. Podobnie jest z napiwkami w Hiszpanii, Portugalii czy we Francji – tu możesz oczekiwać wliczenia opłaty w rachunek. Takie same zasady obowiązują w Grecji. Uwaga! Napiwków nie wręcza się w Norwegii czy na Islandii. W Holandii zaś doliczana jest, ustalona przepisami prawa krajowego, opłata za usługi na poziomie 15%. Z tego powodu napiwki nie są oczekiwane (acz można sobie na nie pozwolić, gdy jest się szczególnie zadowolonym z usługi). Napiwki w Austrii Wręczanie napiwku w Austrii jest bardzo dobrze widziane i jest uzależnione od jakości serwisu. Zostawia się go za miłą i dobrą obsługę, zwyczajowo to 5-10% wartości rachunku. Jeśli w lokalu jest samoobsługa, nie trzeba go zostawiać. Podobnie nie ma konieczności pozostawiania napiwku przy barze. Uwaga! Napiwek wręcza się bezpośrednio do ręki, a nie pozostawia na stole! Drobne sumy wręcza się także wykonawcom „usług personalnych”, czyli np. fryzjerowi czy kosmetyczce, jak również obsłudze w hotelu, kierowcy taksówki / autokaru wycieczkowego, a także (choć nie jest to obowiązkiem) – pracownikowi stacji benzynowej, jeśli napełnia bak podczas tankowania. Napiwki na Bliskim Wschodzie W Krajach Orientu napiwki są częścią lokalnej kultury i wyrazem grzeczności. Jest to związane z zasadami islamu, gdzie jednym z filarów wiary jest jałmużna dla biedniejszych. Mowa o tzw. bakszyszu. Jest to niewielka opłata oczekiwana za większość, nawet drobnych usług. Bakszysz wręcza się obsłudze w restauracji, personelowi hotelowemu, kierowcom taksówek i autokarów, obsłudze na stacjach benzynowych, lokalnym przewodnikom. Może być też oczekiwany np. za zrobienie zdjęcia przy jakiejś atrakcji turystycznej czy wskazanie drogi. Zwyczajowa wysokość takiego napiwku to ok. 1$. Trzeba przy tym wspomnieć, że niestety, w bardzo turystycznych krajach arabskich, np. w Egipcie czy Tunezji, zdarza się agresywne żądanie bakszyszu za usługi… których podróżnik wcale nie zamawiał, np. za ustawienie bagażu na taśmie przy stanowisku odprawy na lotnisku. W takiej sytuacji warto powiedzieć stanowcze „nie”! Ciekawostka: napiwki są bardzo źle odbierane w Iranie! Chociaż to właśnie z języka perskiego pochodzi słowo bakszysz, w tym kraju napiwek jest oczekiwany tylko np. przez kierowców busów wycieczkowych, którzy pracują przez wiele godzin. W restauracjach, sklepach czy hotelach próba wręczenia napiwku może być potraktowana jako zniewaga. Wynika to z faktu, iż okazywanie uprzejmości gościom i bycie pomocnym to ważny kod kulturowy w Iranie. Ten zwyczaj jest nazywany tarof. Ale uwaga! Trzeba pamiętać, że w tym kraju czasami odmawianie przyjęcia opłaty, np. za podwiezienie, jest wyrazem grzeczności. Nie oznacza to jednak, że Irańczyk jej nie oczekuje – czasem po prostu zgodzi się na nią za drugim czy trzecim razem. Nie powinno to jednak dziwić – w końcu i w Polsce zdarzają się takie „przepychanki” 🙂 Napiwki w Azji Zasadniczo na Dalekim Wschodzie nie ma szeroko rozwiniętej kultury dawania napiwków. Są jednak takie kraje, gdzie wręczenie drobnej sumy będzie pozytywnie odebrane, i takie gdzie wręczenie napiwku jest absolutnie niedopuszczalne! Napiwki w Tajlandii, Laosie, Kambodży i Wietnamie W tej części Azji Południowo-Wschodniej napiwki pojawiły się… wraz turystami, ponieważ nie są częścią lokalnej kultury. Dlatego ich wręczanie jest opcjonalne, choć np. w Bangkoku można się już spotkać z doliczaniem opłaty za serwis do rachunku – zwłaszcza w droższych restauracjach. Napiwek można wręczyć obsłudze w restauracji czy hotelu, a także kierowcom. Raczej nie jest oczekiwany np. przy wizycie u fryzjera czy kosmetyczki. Kiedy korzystasz z taksówki czy tuk-tuka, warto zaokrąglić płaconą kwotę. Opisane zasady obowiązują również w pobliskich krajach, np. Wietnamie, Laosie czy Kambodży. Czytaj więcej: Co może zaskoczyć Cię w Tajlandii? Napiwki w Malezji W Malezji napiwki nie są oczekiwane – chyba że w bardzo drogich, typowo „zachodnich” restauracjach. Wręczenie drobnej sumy będzie dobrze odebrane – np. przez kelnera czy personel sprzątający, a także przez kierowcę busa czy lokalnego przewodnika. Napiwków nie przyjmują taksówkarze czy pracownicy sektora usług. Czytaj więcej: Malezja: raj dla foodies Napiwki w Singapurze W Singapurze sytuacja wygląda podobnie jak w Malezji – napiwki nie są zazwyczaj oczekiwane. Możesz się jednak spodziewać 10-procentowej opłaty za serwis, doliczonej do Twojego rachunku w dobrych restauracjach. Czytaj więcej: 15 zaskakujących faktów o Singapurze Napiwki w Japonii W Japonii napiwki są uznawane z obrazę. Nie należy ich wręczać! Jeśli zechcesz to zrobić, spotkasz się z grzeczną, acz stanowczą odmową przyjęcia dodatkowej sumy – i to gdziekolwiek zapragniesz dać napiwek. W restauracjach z „wyższej półki” możesz się jednak spodziewać konieczności zapłacenia za otashi – obowiązkową przystawkę, którą otrzymasz, czy chcesz, czy nie. Rachunek opłaca się tu najczęściej przy kasie, a nie przy stoliku. Podobne zasady obowiązują np. w Chinach oraz w Korei Południowej. Sprawdź: Przygotowanie do wyprawy do Japonii – wskazówki Napiwki na Sri Lance Dawanie napiwków na Sri Lance nie jest częścią tradycji, jednak coraz częściej jest oczekiwane. Dlatego warto zostawiać drobne sumy w restauracji, hotelu czy też dodatkowo wynagrodzić przewodnika oraz kierowcę autobusu. Lankijczycy są bardzo przyjaźni i pomocni, dlatego niezależnie od tego, czy pozostawisz napiwek, możesz się spodziewać miłej atmosfery. Czytaj więcej: Dlaczego warto odwiedzić Sri Lankę? Napiwki w Ameryce Północnej W Ameryce, zasadniczo, napiwki są mile widziane, a czasem nawet obowiązkowe. Wszystko zależy od kraju, który odwiedzasz. Napiwki w USA W Stanach Zjednoczonych napiwki to standard. Są one oczekiwane, nawet jeśli restauracja pobiera standardową opłatę za usługi. Warto mieć to na względzie – i to zarówno przy wizytach w lokalach gastronomicznych, jak i podczas pobytu w hotelu czy korzystaniu z usług – taksówkarzy, fryzjerów, manikiurzystek, masażystów i wielu innych osób. Standardowo wysokość napiwku w USA to 10-15%, a nawet 20%! Jest on oczekiwany, nawet jeśli jakość obsługi nie do końca Cię zadowala. Możesz to jednak zasygnalizować, np. zostawiając 5%. Podobne zasady obowiązują w Kanadzie. Czytaj więcej: TOP najpiękniejszych parków narodowych w USA Napiwki w Ameryce Południowej W Ameryce Południowej zasady związane z napiwkami są luźniejsze niż na północy. Tu najczęściej są podobne do tych, które obowiązują w Polsce – a zatem napiwek daje się przede wszystkim jako wyraz uznania dla dobrej obsługi. Nie ma jednak silnej kultury wręczania dodatkowych kwot. W lokalach z „wyższej półki” można się za to spotkać z doliczeniem 10% do wartości rachunku. Napiwki w Kolumbii Nie oczekuje się napiwków w restauracjach czy hotelach. Są one jednak pozytywnie przyjmowane – możesz pozostawić taką kwotę, np. wówczas gdy nie jest ona doliczona do rachunku w restauracji. Mile widziane są dodatkowe napiwki dla lokalnych przewodników oraz dla kierowców busów wycieczkowych. W taksówkach się ich nie zostawia. Napiwki w Brazylii Tu również nie ma zwyczaju „obowiązkowego” płacenia napiwków. Można jednak wręczyć dodatkową kwotę kelnerowi, personelowi sprzątającemu czy przewodnikowi. Uwaga! Brazylijczycy cenią sobie dyskrecję, gdy chodzi o finanse! Dlatego jeśli chcesz przekazać napiwek, daj go kelnerowi czy pracownikowi hotelu do ręki, zamiast pozostawiać na stole. Jak widzisz, to, kiedy i ile dać napiwku nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać. Pewne jest jedno: przy podróży do większości krajów warto sobie zaplanować budżet na ich płacenie. Zazwyczaj dobrym rozwiązaniem jest przeznaczenie ok. 5-15% zabieranych funduszy właśnie na napiwki. Jednak skoro zasady są tak zróżnicowane, moja rada jest prosta: zanim wyruszysz do jakiegoś kraju, dowiedz się, ile napiwku i kiedy warto w nim dać. Możesz to zrobić np. na stronie Tak unikniesz wpadki! A jeżeli wyruszasz w podróż z biurem podróży, poproś o podpowiedź jego pracownika. Tam powinieneś uzyskać najbardziej aktualne informacje 🙂 Jeśli planujesz wyprawę aktywną z GlobTroperem i masz wątpliwości odnośnie tego, ile pieniędzy ze sobą zabrać na drogę, śmiało dzwoń lub pisz – chętnie Ci pomogę! Informacji o dodatkowych wydatkach możesz też szukać w opisie każdej wyprawy oraz w niezbędniku, który wysyłam Uczestnikom wypraw przed wyjazdem. Wyruszyłem w świat, który być może się skończy. By złożyć hołd jego mieszkańcom. Posłuchać ich opowieści, a osąd zastąpić ciekawością, zainteresowaniem - mówi dziennikarz i reporter DARIUSZ ROSIAK, który odbył podróż do miejsc, gdzie rodziło się chrześcijaństwo - Czy „Ziarno i krew” to bardziej zapis podróży dziennikarza czy „pielgrzyma z poreligijnego świata w królestwie tajemnicy” - jak Pan napisał o sobie w książce?- Przyjechałem ze świata poreligijnego na Bliski Wschód, gdzie religia jest częścią codzienności. Jest silna, namacalna, obecna w każdym geście. Chroni przed światem zewnętrznym, daje poczucie zakorzenienia. Książka nie jest jednak konfesyjna. Moja podróż nie była w założeniu poszukiwaniem wymiaru religijnego we mnie, chociaż częściowo taką się stała. Jednak reporter nie może się wzruszać podczas pracy, ani snuć dogłębnych refleksji, bo jeśli zacznie to robić, to nic nie napisze. Choć nie ucieknę od emocji, to cały czas mam w głowie myśl: „zanotuj natychmiast, bo zapomnisz”. Wzruszenia zarezerwowane są dla Jacy czytelnicy sięgną po książkę o bliskowschodnich chrześcijanach?- Mam nadzieję, że ludzie, których interesują inni Inni czyli jacy? Czy statystyczny Polak katolik zrozumie takiego maronitę, libańskiego brata w wierze?- Może maronitę w Libanie tak. Ale bliskowschodnie chrześcijaństwo jest kompletnie inne od rzymskiego katolicyzmu. Jest ortodoksyjne, czyli zamknięte, a w miejscach takich jak Egipt jest mu znacznie bliżej do islamu, niż katolicyzmu. Polacy pewnie przyjęli już do wiadomości, że Jezus, Matka Boska i apostołowie byli Żydami, ale nie wiem, czy zdają sobie sprawę, że wokół nich byli Aramejczycy, Chrystus mówił po aramejsku. Że religię do pierwszych zborów przynosili Grekom i innym narodom właśnie Żydzi. A narody te żyły w historycznej Syrii, na równinie Niniwy - miejscach, które są dziś częścią Iraku czy Turcji. - To nie jest wiedza powszechna. Dla Pana było inaczej?- Dla mnie też ta podróż była odkrywaniem świata. Wiele uczyłem się pisząc tę książkę. - Skąd pomysł na taką żywą lekcję historii chrześcijaństwa?- Prawie dwadzieścia lat temu przeczytałem „From the Holy Mountain” Williama Dalrymple’a, brytyjskiego reportera, historyka, który dziś mieszka w Indiach. Wędrówkę Dalrymple’a zainspirował z kolei prawosławny mnich, święty Jan Moschos. W VI w. odbył on podróż po ówczesnych zborach Palestyny, Egiptu, Syrii i innych. Dalrymple poszedł jego śladem w latach 90., a ja ruszyłem podobną trasą dwadzieścia lat Czemu musiało upłynąć tyle lat?-Bo człowiek musi dojrzeć do takiej podróży i napisania takiej książki. -Jakim zmianom uległ świat bliskowschodnich chrześcijan przez te dwie dekady?- Wtedy chrześcijanom w Syrii i Iraku nie groziła śmierć. Przed inwazją na Irak, tam oraz w Syrii żyło 1,5 miliona chrześcijan. Przed wojną w Syrii żyło ich wciąż około 400 tysięcy. Teraz nie ma ich prawie wcale. Większość irackich chrześcijan przebywa w Kurdystanie lub uciekła dalej. - Miał Pan wyjątkowo dobrych informatorów. A może to siła wyższa nad Panem czuwała?- Wciąż się nad tym zastanawiam. Często sam się dziwiłem, że pewne rzeczy się dzieją. Były pouczające i wzbogacające. Mam jednak nieco banalne spostrzeżenie: większość ludzi chce rozmawiać. Trzeba spróbować ich otworzyć, bez osądzania. Osąd trzeba zastąpić ciekawością, Pana podróż po świecie bliskowschodnich chrześcijan zaczyna się jednak w Szwecji. Co Pana tam poprowadziło?-Jedną z najbardziej ekscytujących chwil reporterskiej podróży jest jej początek i ta biała, pusta kartka przed tobą. Wiedziałem, że chcę zacząć zapełniać tę kartkę historią chrześcijańskich uchodźców, którzy wyemigrowali do Europy i którzy opowiedzą mi o sobie w zupełnie innym otoczeniu. Podróż rozpocząłem w mieście Södertälje. To od kilkudziesięciu lat enklawa chrześcijańskich uchodźców z Bliskiego Wschodu. -I trafił Pan do społeczności pękniętej na pół. Nie zdziwiło Pana, że w sytuacji, kiedy grozi im wyginięcie albo zamiana w Szwedów, chrześcijanie w Södertälje się kłócą?-To specyficzne miejsce. Uchodźcy są tam na tyle długo, że musiał dotknąć ich kryzys i kłótnie o to, czy mają bardziej tożsamość religijną czy narodową. Ten podział jest bardzo trudny do zrozumienia dla ludzi z zewnątrz. - Trochę skołowany ruszył Pan do źródła, czyli na Wschód. - Wiedziałem, że centralną częścią podróży będzie południowa Turcja, gdzie kiedyś żyło wielu chrześcijan, a dziś zostało ledwie kilka tysięcy. Potem prowadziła mnie geografia i historia: przystanek w Stambule, Liban, Egipt. Dobrze się stało, że skończyłem podróż w Izraelu, gdzie rzeczywiście wszystko się W drodze spotyka Pan niezwykłych ludzi, jak Libankę Nuhad Al-Chami, która miała doświadczyć cudu Nuhad w latach 90. zdiagnozowano miażdżycę tętnicy szyjnej, jej ciało było sparaliżowane. Lekarze odesłali ją do domu, nie mogąc nic zrobić. Nuhad twierdzi, że została uzdrowiona we śnie przez maronickiego mnicha, świętego Szarbela. Według relacji, na pamiątkę uzdrowienia 22 dnia każdego miesiąca jej rany otwierają się na nowo i krwawią. Nie mogłem spotkać się z nią w ten dzień, ale widziałem szramy na jej szyi. - Patrzył Pan na jej rany i zastanawiał się, czy to nie intryga?- A co by pani pomyślała, gdyby ktoś powiedział pani, że w nocy przyszedł do niego święty Szarbel z Matką Boską i wykonał operację, która cudownie uleczyła ciało z paraliżu?- Pewnie złapałabym się za Jak pewnie większość ludzi z naszego świata. Ale akurat w Libanie czy Egipcie wszystko może być cudem. Nagły przypływ gotówki to cud, zdanie egzaminu to cud. Kiedy się nie zda, to też jest cud. Wszystko może być cudem. W tym przypadku mówimy jednak o cudzie nostryfikowanym. Przypadek Nuhad został uznany za cud przez Watykan. - Uwierzył Pan?- Możemy przyjąć, że Nuhad przez ostatnich 20 lat codziennie trze sobie szyję pumeksem i dlatego ma te szramy. A te setki osób, które ją otaczają, biorą udział w spisku. Ale to wydaje się jeszcze bardziej absurdalne niż to, że święty Szarbel przyszedł do niej i ją uleczył. Nie wiem, jaka jest A Mario z Mukattamu, czyli Mariusz Dybich z Olkusza, który opuścił zakon i zamieszkał wśród kairskich śmieciarzy? Jak Pan go poznał?- Zadzwoniłem do niego jeszcze z Warszawy. Mario okazał się niezwykle otwartym i serdecznym człowiekiem, który mi bardzo pomógł. Od wielu lat pracuje wśród koptyjskich śmieciarzy, jest autorem wspaniałych rzeźb, które zdobią skały katedry Matki Bożej i świętego Szymona Grabarza na Mukattamie w Kairze. To niezwykła postać. - Wędrował Pan szlakami, z których chrześcijaństwo znika. Mocno Pan to odczuł?- W południowej Turcji to poczucie końca nigdy nie znika. Jeździłem po niemal opustoszałych miejscach, jak klasztory w regionie Tur Abdin w Turcji. Na tamtym terenie Syriacki Kościół Ortodoksyjny miał swoje silne centrum. Dziś żyje tam trzy tysiące chrześcijan. W samym Södertälje jest ich niecałe czterdzieści tysięcy. Odwiedzałem klasztory z IV-V wieku, w których mieszka jeden mnich, a msza odbywa się raz na tydzień. To trochę jak stan zawieszenia przed śmiercią. Może utrzymywać się jeszcze długo. Jednego mnicha staruszka zastąpi inny, który pociągnie wszystko przez kolejnych dwadzieścia lat. Boję się też, że chrześcijanie, którzy uciekają z Syrii czy Iraku, już tam nie wrócą. Miejsce, gdzie rodziła się cywilizacja, z której wciąż czerpiemy, może przestać istnieć w ciągu krótkiego czasu. - Znalazł Pan na to remedium?- Nie i wydaje mi się, że nikt go nie ma. Stajemy przed rzeczami tak skomplikowanymi politycznie, że jesteśmy wobec nich bezradni. - W głosach wielu rozmówców pojawia się gorycz i wrogość do muzułmanów, którzy jeszcze do niedawna byli przecież Mają poczucie, że zostali zdradzeni. W czerwcu 2014 r., kiedy Państwo Islamskie dało irackim chrześcijanom kilka godzin na ucieczkę, ludzie zostawiali dobytek całego życia na pastwę fundamentalistów. Pomijam już kwestię zabytków w Mosulu, bezcennych manuskryptów. Ludzie mają żal, poczucie opuszczenia. Ale opuszczeni zostali też pobożni muzułmanie, którzy chodzą do meczetu, martwią się o swoje dzieci i o to, jak przeżyć do pierwszego. Tak jak wszyscy ludzie na świecie. - W jednej z rozmów mówił Pan wprost, że Państwo Islamskie to zaraza. Jak przeciętny obserwator sytuacji politycznej może dziś nakreślić granicę między tą „zarazą” a pobożnymi muzułmanami?- Wielu wschodnich chrześcijan tej granicy nie kreśli wcale. Jeden z moich rozmówców mówi, że islam to „diabelska religia” i że nie ma różnicy między al-Kaidą, an-Nusrą, Państwem Islamskim, umiarkowaną opozycją i że wszystkim marzy się kalifat. - Takie głosy padają również z ust chrześcijańskich duchownych, z którymi Pan rozmawia. Umiał Pan ich nie osądzać?- Czują najdelikatniej mówiąc niechęć, a mówiąc wprost - nienawiść. Choć oni nazwaliby to realistycznym podejściem do spraw. To charakterystyczne dla wielu chrześcijan regionu. - Uchodźcy, jak i ci, którzy zostali, wydają się mówić jednak zgodnie: nie o to chodzi, żebyście dawali nam wizy do Europy. Chodzi o to, żebyście sprawili, byśmy mogli zostać tam, skąd pochodzimy. - To głos w Polsce kompletnie niesłyszany. Cały czas dyskutujemy o sobie, nie interesujemy się tym, czego oni potrzebują. Tu zaciera się różnica między litością a empatią. Jesteśmy dobrzy w litości, tylko nic z tego nie wynika. Oni nie chcą wyjeżdżać. Chrześcijanie na Wschodzie byli ludźmi, którzy wiedli względnie stabilne życie. Często mieli firmy, dominowali w takich profesjach jak prawo, medycyna. Ormianie byli świetnymi jubilerami, rzemieślnikami. W Libanie spotkałem człowieka, który miał jedną z największych firm handlowych w Mosulu. Wylądował gdzieś na przedmieściach Bejrutu, z całą rodziną. Czy ktoś naprawdę myśli, że taki człowiek marzy, żeby znaleźć się w Polsce, w obozie pod Ostrołęką, w lesie, i dostawać 1500 złotych miesięcznie od polskiego państwa? Albo nawet 600 euro od państwa niemieckiego? On chciałby wrócić do domu i odbudować swoje życie. - Zachód ucieka przed odpowiedzialnością?- Kiedy byłem w Libanie, dochodziły do mnie informacje, że w jordańskich obozach uchodźców brakowało pieniędzy na jedzenie. W Libanie na uchodźcę wypadało 7 euro pomocy tygodniowo. Najbardziej dramatyczne głosy to takie, że Unia w praktyce wspiera proces zanikania chrześcijaństwa na Bliskim Wschodzie - jak powiedział mi szef Ligi Syriackiej w Bejrucie. Unia Europejska w jego mniemaniu kontynuuje politykę Państwa Islamskiego. „Oni nas wyrzucają z domów, a wy nam dajecie paszporty” - mówił. - Jeden z Pana rozmówców przypomina, że natura nie lubi próżni i wróży, że zlaicyzowaną Europę czeka, możliwe że w niedalekiej przyszłości, islamizacja. Czy zgadza się Pan z taką opinią?- Wiem tylko, że w Europie prawo, kultura wciąż odnosi się do chrześcijańskiego dorobku, ale religia w wymiarze praktyk zanika. Ja się nie boję tego, że Europa będzie islamska. Martwię się o to, że za parę lat ten milion uchodźców, który już jest w Europie, obudzi się w blokowiskach na przedmieściach, w gettach tworzonych w okolicach Berlina, Paryża i Brukseli - i będziemy mieli armię bezrobotnych, sfrustrowanych, pozbawionych perspektyw ludzi, którzy będą bardzo zdenerwowani. - Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Czy ma Pan kontakt z bohaterami książki, myśli Pan o nich?- U nich święta są oczywiście dwa tygodnie później. Wiele z tych spotkań to były spotkania ulotne, jednorazowe. Zwłaszcza z uchodźcami. Nie wiem, co dziś dzieje się z moimi rozmówcami, którzy uciekli z Iraku, Syrii. Z innymi mam kontakt i oczywiście, że o nich myślę. To nie jest tak, że po takich spotkaniach człowiek otrzepuje się i idzie dalej. Tyle że te myśli nie są dziś Co w Panu zostało z tej podróży, czym mógłby się Pan podzielić?- Obecność ludzi, słowa, emocje, wzburzenie. Czasami wzruszenie, jak podczas spotkania z muzułmańską rodziną w południowej Turcji. Czekała mnie niespodzianka. Jak się okazało, rodzina była chrześcijańska do 1915 r., kiedy miało miejsce ludobójstwo Turków i Kurdów na Ormianach, Grekach i Asyryjczykach. Żeby zachować życie ich przodkowie, jak wielu innych, przeszli na islam. W tej rodzinie poznałem dziewczynę o imieniu Güzin. To tureckie imię. Güzin zauważyła, że jej babcia po przyjściu z nabożeństwa w meczecie wykonuje w domu znak krzyża. Zaczęła wypytywać. Gdy poznała historię, postanowiła się ochrzcić. Kilkanaście lat temu nie było to prostą rzeczą w Turcji. Dziś Güzin nazywa się Kristin, czyli „należąca do Chrystusa”. Takie imię przyjęła na chrzcie. Spotkanie w tym domu zapamiętam jako pełne serdeczności, ale równocześnie myślę, że byłem świadkiem dramatycznej chwili - ci ludzie konfrontowali się ze swoją tożsamością. Tego samego wieczoru dokonano zamachu na redakcję „Charlie Hebdo”. Ta wybuchowa emocjonalnie mieszanka zostanie we mnie na długo. ***Dariusz Rosiak(1962) - dziennikarz radiowy i prasowy. W Trójce prowadzi program „Raport o stanie świata”, współpracuje z redakcją publicystyki międzynarodowej Polskiego Radia. przez wiele lat był związany z „Rzeczpospolitą”, gdzie publikował w dodatku „Plus Minus”. Dziś prasowy „wolny strzelec”. Autor książek: „Oblicza Wielkiej Brytanii”, „Żar. Oddech Afryki”, „Człowiek o twardym karku. Historia księdza Romualda Jakuba Wekslera-Waszkinela” oraz „Wielka odmowa. Agent, filozof, antykomunista”. Jego najnowsza książka „Ziarno i krew. Podróż śladami bliskowschodnich chrześcijan” to zapis jego podróży śladem wschodnich chrześcijan. Pojechał tam, skąd pochodzą, i tam, dokąd uciekają. Do Turcji, Iraku, Libanu, Egiptu, Izraela, do Syryjczyków mieszkających w Szwecji. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Czarne. Home Książki Reportaż Umma. Reporter na Bliskim Wschodzie Jeden z najbardziej znanych francuskich współczesnych reporterów, uhonorowany francuskim odpowiednikiem Pulitzera, przedstawia swoją wizję Wschodu – złożoność świata uchwycona w reportażu Montesquiou to odpowiedź na szerzącą się w Europie islamofobię. Umma to wspólne określenie wszystkich krajów należących do społeczności muzułmańskiej. Jednak w reportażu Montesquiou pojęcie to oznacza znacznie więcej. To nie tylko kolejne kraje, które odwiedził, lecz przede wszystkim szereg innych kultur, odrębnych miejsc i szczególnych narodów, które miał okazję spotkać w ciągu lat swoich podróży i pracy. Montesquiou pokazuje czytelnikowi piękny i skomplikowany świat, w którym obyczaje i tradycje dynamicznie przeplatają się z nowoczesnością. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Podobne książki Oceny Średnia ocen 8,0 / 10 146 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści

napiwek na bliskim wschodzie